2017-10-22

Jesień - Leopold Staff




       Rozełkała się jesień łzami dżdżu mętnemi,
       W mgle zdrętwienia śpią mroczne, zasępione łany...
       Ucichło we mnie wszystko, padło w mrok podziemi.
       Drzwi, co w świat czucia wiodą, głucho się zawarły,
       Jestem jak serce gwiazdy wystygłej, umarłej,
       Gdzieś dawno przed tysiącem wieków zapomnianej.

       Na rany duszy kładzie mgła wilgotne płótna,
       Co koją ból. Usnęła pamięć i sumienie.
       Jest mi, jak gdyby nigdy troska ni myśl smutna
       Nie była duszy biczem ni ogniem, co pali.
       Dobrze jej w znieczuleniu... Niech śpi! Ból hen -- w dali.
       Niechaj nie wstaje słońce -- bo cichsze są cienie...

       A teraz tylko cienia pragnę, tylko ciszy,
       By się nie zbudził potwór ciemny i ponury,
       Co duszy mej widnokrąg zaległ. Gdy usłyszy
       Dźwięk, gdy go zbudzi blask, zwraca swe lice
       Ku mnie i z oczu krwawych ciska błyskawice,
       Śmieje się gniewnie, jakby grzmot przebiegał chmury.

       Woła szyderczo, świecąc ślepi szkliwem białem,
       Żem grzechy swe, miast zabić, stroił w tęcz odzienie,
       Ze miałem iść przez ciernie, a ja -- tchórz -- zostałem,
       Żem wielkich pragnień ptaki zabił podłą dłonią,
       Co wyrzut mają w oczach, mrąc, lecz się nie bronią...
       Niechaj nie wstaje słońce -- bo cichsze są cienie

       Teraz śpi potwór. Jesień płacze łzy mętnemi,
       W mgle zdrętwienia śpią mroczne, zasępione łany...
       Ucichło we mnie wszystko, padło w mrok podziemi.
       Drzwi, co w świat czucia wiodą, głucho się zawarły.
       Jestem jak serce gwiazdy wystygłej, umarłej,
       Gdzieś dawno przed tysiącem wieków zapomnianej.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.