Na pól zimowych siwiźnie,
W pustce bez kresu i brzegu,
Nadziei siostrzyce bliźnie,
Sosny zielenią się w śniegu.
Wśród chmur martwoty zastygłej,
Pod szarych niebios oponą,
Żywymi chwieją się igły,
Świeżą się kłonią koroną.
A kępa brzóz i jesieni,
Gęstwą stojąca bezlistną,
Zazdrości sosnom zieleni,
Patrząc źrenicą zawistną.
O, wy, jasienlie i brzozy,
Ustańcie w płochym wyrzucie!
Niczym wam mrozy i grozy:
Bo wywczas dał wam bezczucie.
Jak ciężko - musieć w zawiei,
W chmur trwał i przetrwać rozterce
By blask ocalić nadziei,
Ach, o tym ty wiesz, me serce
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.