Widziadło błąka się po domu.
Cały dzień kroki powyżej głowy.
Cienie na strychu drepczą po kryjomu.
Błąka się po domu duch domowy.
Szwenda się nie w porę bezradnie,
Do wszystkich spraw się wtrąca,
W szlafroku do łóżka kradnie,
Obrus ze stołu strąca.
Nóg na progu nie wycierając
W wirze przeciągu wędruje
I z zasłoną jak z tancerką pląsając
Wysoko pod sufit ulatuje.
Kto to jest ten łobuz-nieokrzesaniec,
To widmo i ten upiór sobowtórowy?
Tak, to nasz przybyły mieszkaniec,
Nasz letnik-urlopowicz sezonowy.
Na całe jego niedługie rozruchy
Dom nasz w całości oddajemy.
Lipiec z burzą, lipcowe podmuchy,
Wolne pokoje wynajmujemy.
Lipiec, przebrany, włóczący się
W dmuchawca i łopianu puchu.
Lipiec przez okna wchodzący,
Wszystkim głośno mówiący do słuchu.
Stepowy rozczochraniec nieuczesany,
Lipą i trawą się rozchodzące
Zapachy natki i kopru, zawiany
Lipcowym powietrzem na łące.
tłum. z rosyjskiego Ryszard Mierzejewski
obraz: Rima Vjugovey
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.