W fabryce śniegu,
za chmurami,
mnóstwo roboty jest przed świętami.
Bez przerwy
z dołu
dzwoni Ziemia
i zgłasza nowe zamówienia...
– Tu mówi Kraków!
– Tu mówi Brzeg!
– Przyślijcie nam na święta śnieg!
Święta bez śniegu smutne są przecież...
– Ile wam przysłać?
– Ile możecie!
– Halo, halo,
Tu Zakopane!
Co tam się dzieje?
Co za bałagan?
Mieliście śnieg dostarczyć nad ranem,
a już jest wieczór i wciąż nie pada!
Przyślijcie dużą partię koniecznie,
w górach bez śniegu nie jest świątecznie.
– Wytwórnia śniegu? Tu Białowieża!
Znana hodowla grubego zwierza.
Zamówiliśmy śnieg jeszcze latem,
uiściliśmy całą zapłatę,
obiecaliście nam, oczywiście,
i w końcu wysłać zapomnieliście.
A może śnieg ten po prostu spadł
na inną puszczę
lub inny sad?
Sprawdźcie u siebie, co to stało się,
bo nas tu męczą żubry i łosie.
– Halo fabryka? Co to za żarty?
– Kto mówi?
– Jak to kto mówi? Narty!
Dla nas to sprawa śmierci i życia,
bez śniegu wychodzimy z użycia.
To samo zresztą dotyczy sań.
Co jest z tym śniegiem?
Czekamy nań!
A za chmurami,
przez cały czas,
robota idzie na pełny gaz.
Wielkie śnieżyce
(tak jak za dziadków)
robią miliony śniegowych płatków,
o różnych wzorach,
w różnych formatach,
jakie się tylko wymarzyć da.
I ekspediują w te strony świata,
w których akurat zima trwa.
Zamówień jednak jest masa taka,
że się dyrekcji, czasem, chce płakać.
Z tych łez (gdy marzną), ktoś mi to rzekł,
nadprogramowy
mamy śnieg.
Obraz - Marina Czajkowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.