Na moście Poniatowskiego
wiatr śnieg ukośnie rozkłada.
Na moście Poniatowskiego
śniegiem kurzy balustrada.
Latarnia w oczy nas razi,
ośnieżona do połowy.
Niewielu ludzi zgromadził
przystanek autobusowy:
tylko nas dwoje. Stoimy
przy tym przystanku nad rzeką
dwoje ludzi w głębi zimy
jak w głębi lasu białego.
Parę by tu wron postawić,
tak ze trzy, pośrodku jezdni,
poobracać je dziobami
ku sobie, na śniegu gwiezdnym.
Niechby stały. Wiatr niech wionie
wzdłuż i chmurom twarze zmienia.
Chciałbym i te trzy łby wronie
ocalić od zapomnienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.