Przytłoczon śniegiem i miesiącem,
Park srebrno kwitnie na obszarze,
Aleje idą w świetle drżącem,
Jak marmurowe korytarze,
Szlaki na białym śnią postaniu,
W wiecznym błąkają się rozstaniu!...
Jak czarodziejskiej rzeki dno,
Park głębin swych rozwiera świat!
Po drzewach błyski pną się, pną,
Srebrząc zmarzniętej rosy grad!
Na ziemi cień - stubarwny cień,
A na księżycu - biały dzień!
Śród drzew ustronia puste wiszą,
Jak jakie wyspy powietrzane.
Gniazda bez ptaków się kołyszą,
Zsypując bladą śniegów pianę,
A pustych ławek szereg długi
Stoi, wiązany w blasków smugi!
Zda się, za chwilę świt zapłonie
I pusty ogród się zaludni,
Zaszumią gniazda i ustronie,
A każdy kąt, jak most, zadudni,
Z hałasem, śmiechem poprzez wrota
Szatanów ciżba wpadnie złota!
Lecz głucho w krąg - i mrok, i chłód,
Milczący blask i niemy czar.
Nie skrzypnie rdza odwiecznych wrót,
Nie zagrzmi śmiech wesołych mar;
Na ziemi cień, stubarwny cień,
A na księżycu biały dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.