Pole. Jak okiem sięgnąć śnieg. W oddali
Czernieją smutno sosny karłowate,
Nad niemi jeszcze rumieńcem się pali
Niebo, błyszczące od gwiazd, lodowate.
Z za chmury księżyc wyjrzał i krysztali
i dzierzga skrami pola białą szatę-
Cisza. Jak okiem sięgnąć śnieg. W oddali
Czernieją smutno sosny karłowate...
Zgasły ostatnie posłoneczne zorze,
Białe bezbrzeżne, nieruchome morze
Spi jak sfinks w srebrnych promieniach miesiąca...
Gdzieś zapłakały głodnych wilków stada,
Ze śniegu, zda się, śmierć powstała blada
I cicha, płynie w dal na pogrzeb słońca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.