expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

2017-05-29

Mleko dla kota - Harold Monro


     
 


        Kiedy o piątej podadzą herbatę
        I w oknach zaciągną troskliwie zasłony,
        Mały czarny kot o zielonych oczach
        Ukazuje się nagle i mruczy jak nakręcony.
        Najpierw udaje, że tak sobie przyszedł
        Pomrugać, gdy ogień w kominku gore.
        Ale choćby się herbata spóźniła
        I mleko skwaśniało, on przyjdzie w porę.
        A niebawem jego oczy z agatu,
        Co patrzą tak niezależnie, od niechcenia,
        Mleczną mgłą się powlekają,
        A wzrok w ostry i uparty się zmienia.
        Potem pazurami stuka, nastawia uszy,
        Albo niespokojnie rusza ogonem,
        I wtem całe jego ciało staje się jednym
        Pomrukiem zdyszanym i sprężonym.
        Dzieci śmieją się i kręcą przy stole,
        Głaszczą swe jedwabie dwie starsze panie,
        A kot stał się malutki, chudy,
        Nic nie zostało, tylko mleka pożądanie.
        Wreszcie spodek biały jak księżyc w pełni
        Zamajaczy w stołu podobłoczach.
        Kot wzdycha cały rozmarzony,
        Rozjarzony, z miłością w oczach.
        Kuli się nad połyskliwą krawędzią
        Podbródek nurza w śmietankowe wodopoje.
        Ogon spuszczony, senna łapa
        Pod kolanem się zgina we dwoje.
        Jego żywot jest mglistą ekstazą,
        A świat bielą bezkształtną, bez końca,
        Póki język nie obróci świętej kropli,
        Tej ostatniej, co znowu w noc go wtrąca.
        Zapada się i nerwów sennych
        Kłębuszek zatapia w fotel ogromny,
        I leży tam pokonany, pogrzebany
        Trzy do czterech godzin, nieprzytomny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.