expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

2017-03-02

Śnieg - Leopold Staff





      Puszystą nieskalaną bielą,
      Jakby dziewiczych łóż pościelą,
      Śnieg przykrył pola głuche, senne,
      Aż hen, po bór błękitnoszary.
      Pod kwieciem zimy śpią obszary
      W zadumę bladej ciszy plenne.

      Oczy me błądzą po bezbrzeżnej,
      Melancholijnej pustce śnieżnej
      I wstaje we mnie dni mych rano
      Z popielisk zimnych martwej głuszy,
      Gdym na łabędzich skrzydłach duszy
      Miał lilij śnieżność nieskalaną.

      Niesiony w przeszłość wspomnień falą,
      Poję się duszy śnieżną dalą,
      Sennie rozpływam się w niej cały...
      ...Śnię, że ma dusza swą tajemną
      Biel rozścieliła tu przede mną
      W step nieskończony, śnieżny, biały.

      II
      Z dali milczącej, modrosinej,
      Gdzie się z pól śniegiem skłon jednoczy,
      Przez czystą, mleczną biel równiny
      Postać tułacza ciemna kroczy.

      W żebraczy łachman kryjąc ciało,
      Idzie wśród pustki sennej, bladej
      I w nieskalaność śniegu białą
      Wtłacza stóp swoich brudne ślady.

      I zda mi się, że widmo bólu
      Idąc zostawia ślad bolesny
      Na mojej duszy śnieżnym polu...
      I trwożnie patrzę w step bezkresny.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.