expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

2017-01-30

Bałwan - Franciszek Jan Klimek



      Na podwórku bałwan stał
      Który dużą głowę miał
      Oczka – czarne, dwa węgielki
      Nos z marchewki nie za wielki…
      I tak sobie stał

      Kiedy ktoś się zimna bał
      To się bałwan z niego śmiał
      Bo gdy wkoło zimno było
      Jemu właśnie było miło
      Gdy na mrozie stał

      Chociaż dużą głowę miał
      To się bałwan trochę bał
      Że gdy przyjdą dni gorące
      To mu głowę stopi słońce
      Gdy tak będzie stał

      A że o swą głowę dbał
      Pewnie nocy bałwan wstał
      I ułożył się na śniegu
      I poturlał się na biegun
      Dobry pomysł miał?

      Biegun jest na końcu świata
      Tam w ogóle nie ma lata
      Śniegu pełno przez cały rok
      Dla bałwana raj wspaniały
      Będzie sobie tutaj stał

      Ile tylko będzie chciał
      Tylko czy mu się nie znudzi
      Że dokoła nie ma ludzi
      Że nawet gdy słonko świeci
      Tam w ogóle nie ma dzieci…

2017-01-26

Kolorowy śnieg - Ludwik Jerzy Kern


      

      Czy wam nie przyszło nigdy do głowy,
      że śnieg powinien być kolorowy?
      Albo zielony, albo czerwony,
      liliowy albo beż.
      Śnieg ten lepiłoby się wspaniale,
      a bałwan biały nie byłby, ale
      Albo zielony, albo czerwony,
      liliowy albo beż.
      Śnieżki tak samo w zimowej porze
      byłyby wtedy w jakimś kolorze.
      Albo zielone, albo czerwone,
      liliowe albo beż.
      Bardzo kolory by się przydały,
      a tu tymczasem wciąż pada biały,
      Biały, bielutki, miękki, mięciutki,
      świeży, świeżutki śnieg.

      zdjęcie: zasoby Google

2017-01-24

Zima, zima - śnieg - Dariusz Michalski





      Zima, zima - śnieg, śnieg, śnieg
      Z nieba, z nieba sypie się.
      Gdzie nie spojrzysz - biało.
      Wszystko pojaśniało.
      Zima, zima - śnieg, śnieg, śnieg.

      Zasnął dawno cichy las.
      Radość, spokój w każdym z nas.
      Barwne świece błyszczą,
      Zimne ognie iskrzą:
      Wilii, Wilii nadszedł czas.

      Bielą strojne każde z drzew.
      Z każdej izby płynie śpiew.
      Świece już pogasły,
      W sercach naszych jaśniej:
      Wilia, Wilia kończy się ... / bis



      Kompozytor: Seweryn Krajewski

2017-01-23

O mroźnym poranku - Roman Zmorski




      Bladolica
      Czarownica
      Biegunowych, pustych mórz,
      Zawitała
      Zima biała
      W bujnej ziemi złotych zbóż.

      Kraj, z wieczora
      Jeszcze wczora
      Tęsknego pełen uroku,
      Oniemiały,
      Trupio biały,
      Z porannego wstaje zmroku.

      Nad wrotami,
      Nad płotami,
      Nad ogrodu kląby siwe,
      Gwarna rzesza
      Wron się wiesza,
      Rozdziawiając dzioby krzywe.

      Oszronione,
      Zbezwładnione,
      Smutne drzew przydrożnych pary,
      Jak żałobnych
      Widm nadgrobnych
      Szereg, w mgle majaczą szarej...

      Wtem - nad szronem
     Ubielonem
      Milczących przestworzem łanów,
      Purpurowa
      Słońca głowa
      Wynurza się z mgły tumanów

      I ten cały
      Omartwiały, białych larw
      Lśni się - pali-
      Skrzy - krysztali-
      W nieskończoność cudnych barw.

      Szmaragdami
      Opalami
      Lśni łąk dywan srebrnolity;
      Drżąca trzcina
      Czoła zgina
      Brylantowe trzęsąc kity.

      Z pod tającej
      Pieśni lśniącej
      Liście klonów, brzóz, osiny
      To migocą,
      To się złocą,
      To rumienią jak rubiny.

      Ze strzelistych
      Pozłocistych,
      Młodocianych świerków berł
      Szemrząc, spada
      W dół kaskada
      Przezroczystych, bujnych perł,

      Po leszczynach,
      Jesiennej przędzy pajęczej
      Wiotkie szmaty
      Drżą jak kwiaty,
      Strojne w wszystkie skarby tęczy...

      Z wyżyn blada
      Mgła opada,
      I nakształt spienionych fal,
      Jak szeroko
      Sięgnie oko
      W złudną się rozlewa dal.

      Z nad jej łoża,
      Niby z morza
      Czaro-wyspy wyłonione,
      Lasy, wzgórza-
      Kraj wynurza
      Swoje czoła zapłonione.

      Z bielejących
      Siół milczących
      Sto wstęg w niebo dymy wiją;
      Z wieżyc szczytów
      Do błękitów
      Złote ognia słupy biją.

      Po nad niemi
      Olbrzym ziemi,
      Piramida Babiej góry,
      Pysznie płonie
      W chmur koronie,
      W płaszczu z srebra i purpury...

      W spromienieniu,
      W  przemienieniu
      Czarodziejskiem tem twej krasy,

      Z góry twemi
      Żegnaj-że-mi,
      Cudny kraju! z twemi lasy.

      Zakowany
      W martwe ściany
      Miejskiej mojej klatki ciasnej,
      Tak jak teraz,
      Śnić cię nieraz
      Będę w tej przemianie jasnej.

      Lecz koń czeka-
      Rży-daleka
      Przypomina, że nam droga...
      Czarnolico
      Okolico!
      Pozostań mi w łasce Boga!

2017-01-22

Zima - Kazimierz Gliński (pseudonim Poroh)




      Noc ciemna, wicher, mróz,
      Las senny śpi w omroczu-
      Wilczysko patrzy z łóz
      Koralem krwawych oczu;
      Kieruje krzywy chód,
      Białymi kłami błyska-
      w brzuch kłęby wtłoczył głód,
      Wylata z pianą z pyska.

      Przez śnieżny, głuchy step,
      Go jękiem wichrów płacze,
      Zwiesiwszy duży łeb,
      Ospałym ruchem skacze.
      I kędy wieś wśród drzew
      Pod strażą stoi krzyża,
      Mord węsząc, czując krew,
      Do sennych chat się zbliża.

      Przesadził wąski rów
      Już wietrzy obór zapach-
      Ryk głuchy słyszy krów,
      Łup świeży czuje w łapach:
      Jak krwawych ognisk dwa,
      Wilczury świecą oczy,
      A charkot w piersi gra,
      A ślina z warg się toczy.

      Już łapą zerwał snop...
      Rozkoszna wrażeń chwila!
      Przez niski przelazł strop.
      Czar nozdrza mu rozchyla
      Wtem: "Huź-go!" za nim - tuż,
      Głos ozwał się pastuszy-
      Złodzieja poznał stróż
      I kundlów tłum poruszy.

      Więc skoczył gniewny, zły-
      Żar błysnął mu pod rzęsą,
      Bo ostrzył silne kły
      Na świeże, ciepłe mięso;
      Bo głód go tutaj wparł-
      Na zębach czuł go białych-
      Ach! żarłby, żarłby, żarł
      Z rozkoszą trzew zgłodniałych.

      Lecz za nim gwałt i gon,
      Krzyk stróżów, psów hałastry-
      Z dalekich przybył stron,
      W dalekie wraca lasy.
      Noc ciemna, wicher, mróz,
      Śnieg gęsty pola kryje-
      Wilczysko patrzy z łóz,
      Szarpany głodem - wyje!

2017-01-21

Zimowe Dzwony - Anna German




      W zimowym niebie dzwonią dzwony,
      Co wieczór dzwonią tak od lat
      Na płatkach śniegu w obce strony
      Głos ich niesie w mroźny wiatr.
      To one znajdą Ciebie wszędzie
      serce zbudzą Ci ze snu
      będziesz smutny
      będziesz w wspomnieniu błądzić aż tu.
      Drogą pełną śniegu
      Polem pełnym wron
      Nocą bez noclegu jak zimowy dzwon
      Odszedłeś kiedyś stąd wieczorem
      Z piosenką niby z różą w świat
      Tym samym polem tym polem
      dawno zginął twój ślad
      Dzwonią dzwony w śniegu,
      Puch opadł na sen
      Szuka tu noclegu bo już mija dzień
      Zimowe dzwony szczęście wróżą
      szczęście wróżą nocne sny
      Z piosenką wrócisz jak z różą
      Z piosenką przyjdziesz pod drzwi.


      Autor tekstu: Tadeusz Urgacz
      Kompozytor: Bogusław Klimczuk

2017-01-20

W zimie sypkie spadną śniegi - Jarosław Iwaszkiewicz




      W zimie sypkie spadną śniegi,
      Ślad twój będzie wyraźniejszy,
      Świat wypełni się po brzegi,
      Przytulniejszy, wygodniejszy.

      Już nie zbudzi nas westchnienie
      Polem żyta przechodzące,
      Zimne ust postanowienie
      Już nie stanie się gorące.

      Serce obieg tętna zwolni,
      W piecu ogień się zapali.
      Obojętni i spokojni,
      Będziem spali, będziem spali.


2017-01-19

Zima - Justyna Krawiec




      pytasz: jak duży jest księżyc, tak naprawdę?

      pierwszy grudnia. śnieg spadł prawie na czas.
      temperatura na zewnątrz nie różni się niczym
      od tej, którą moje ciało ma od lat. mija
      dwudziesta druga godzina dnia, dworzec pustoszeje.
      za chwilę nie będzie tu nikogo, jeśli pominiemy
      mnie i sprzątaczkę. paszła, won! — krzyczy
      i trudno to pomylić z zaproszeniem na wódkę.

      obok dworca jest most. patrzę w gasnące
      światła pociągów i zastanawiam się, jakby to było,
      gdybyś uciekał jednym z nich. kiedy odpalam papierosa,
      ciągle trzęsą mi się ręce.

      od strony miasta nadciąga grupa pijanych studentów.
      zachrypnięte gardła wykrzykują Katiuszę. jest coś
      niedobrego w tym, jak patrzę mężczyznom w twarz.
      zima — mówi jeden i spluwa mi pod nogi.

      jeszcze wczoraj (świat widziany z góry to tylko ciąg
      wydarzeń) miałam uciekać, być oddalającym się światłem,
      punktem, który ciągle przesuwa się po mapie.
      otwieram oczy i wyciągam do góry dłoń.

      z odpowiedniej perspektywy księżyc nie jest większy
      od twojego kciuka.



      obraz: Franczeska Strino


2017-01-18

Zima - Józef Massalski





        Jakże smutny wzrok poranka
        Bez perłowych łez iutrzenki,
        Bez rumieńca, bez piosenki
        To słowika, to kochanka!

        Długoż jeszcze mię zatrzyma
        W oblężonym domku zima?
        Huczy ogień na kominie,
        Jej pogróżek się nie boję;
        Lecz zamknięte okno moje!

        Czasem tylko po krainie
        Wzrok prowadząc zadumany
        Zważam smutne jej odmiany;
        Słońce zimne i ponure
        Przez nabrzmiałą patrzy chmurę,
        Nie witane z uniesieniem,
        Nie żegnane tem westchnieniem,
        Które, błądząc między kwiaty,
        Wonnej łąki syn skrzydlaty
        Zefir budzi nad strumieniem.

        Nie wesołe, nie zielone,
        Mroźnym wiatrem powarzone
        gaje płaczą swego wdzięku,
        Swego cienia, gwaru zdrojów,
        Szczebioczących ptastwa rojów;
        Tylko cięży gdzieś na sęku,
        Wzdymający lśniące łono,
        Czarny cietrzew z brwią czerwoną;
        Lub, strząsając śnieg z gałązek,
        Świergotliwy wróbel skacze

        Tam zbójecki skupił związek
        Stado głodne i tułacze;
        Przytajone gdzieś w manowiec
        Ono wyje a u owiec
        Strach w zagrodzie miesza ciszę.
        Sam to drżeniem wycie słyszę,
        Jakby zbrodnią z głębi jarów
        Wzywającą nocy mroku,
        Mniej strasznego od zamiarów,
        Co w jej dzikiem błyszczą oku.

        Czasem starość się uśmiecha,
        Czasem zima ma ozdoby:
        Gdzie ulica wioski cicha
        Dzieli smutne gdyby groby
        Bielejące śniegiem chatki,
        Tam, wysłańce srogiej zimy,
        Idą w górę gęste dymy;

        Tam zemknąwszy z oczu matki,
        Rzeźwo wiejska dziatwa hula;
        A podobna do nowiny,
        Naprzód mała śniegu kula.
        Gdy się toczy przez równiny,
        Coraz bardziej zwiększa w biegu,
        Aż się zrobi góra śniegu;

        Indziej stopa wędrownika
        Ryje z trudem ślad głęboki;
        Tam przez niwy, przez potoki
        Ktoś w saneczkach się pomyka,
        Skrzypią srebrne śronem błonia,
        Zmarzła para srebrzy konia,
        Mróz go pędzi a woźnica,
        Tuląc w ciepłem futrze lica,
        Do pobliskiej wsi ucieka;
        Gdzie go może miła czeka.

        Ach! niedawno, przy xiężycu,
        Po ruchawem rzeki licu,
        Fale gnały mię z czółenkiem;
        Z gór dalekich, z lubym jękiem
        Flet zchodzący na doliny,
        Zapienionych młynów szumy,
        Niosły w duszę słodkie dumy,
        Z niej westchnienie do Eliny;

        Dziś, jak widmo po płaszczyźnie
        Wód umarłych, nie przejrzystych,
        Człek na łyżwach posuwistych
        Prześcigając wiatr się śliźnie;
        I kierunek zwodząc myśli,
        Nagłe w pędzie zwróty kreśli;
        A rys kręty ostrej stali
        Srebrnemi się błyski pali
        Towarzysząc śmiałej nodze;

        I tak lada z chwilą znika,
        Jak po śliskiej sławy drodze
        Ślad przebiegu śmiertelnika.
        Chociaż mroźne grudnia tchnienie,
        jak na piękność obumarłą,
        Biały całun rozpostarło
        Na zdrzemane przyrodzenie;
        Ciepły niosąc wiatr zdaleka
        Wiosna znowu je ocuci;
        Ona tylko dla człowieka
        Gdy raz przejdzie już nie wróci.

        Obraz: Marek Szczepaniak 

2017-01-15

Zadymka - Julian Tuwim




     Senność gęsta jak śnieg i krążąca jak śnieg
     Zasypuje śnieżnemi płatkami sennemi
     Bezprzyczynny mój dzień, bezsensowny mój wiek
     I te ślady bezładnych moich kroków po ziemi.

     Jeśli chcę, mogę spać - jeśli chcę mogą wstać,
     Siąść przy oknie z gazetą z zeszłego tygodnia,
     Albo iść w senność dnia - wtedy inny, nie ja,
     Siedząc w oknie, zobaczy dalekiego przechodnia.

     Czy to dobrze czy źle: tak usypiać we mgle?
     Szeptać wieści pośnieżne, podzwonne, spóźnione?
     Czy to dobrze czy źle: snuć się cieniem na tle
     Kołującej śnieżycy i epoki przyćmionej?

     Śnieg pierzyną mi legł, wiek godziną mi zbiegł
     W białej drzemce, puszystym, przyprószonym spacerze.
     Bezprzyczynny mój dzień, bezsensowny mój wiek
     Składam wierszom powolnym w ofierze.



2017-01-14

Zima - Konstanty Gaszyński




     Na ziemię, jakby całun, śnieżna pada szata,
     Złoty blask słońca czarne przesłoniły chmury;
     Wszystkie kwiaty powiędły i gaj już ponury
     Bo w nim umilkła gromada skrzydlata!

     I w mojem sercu także zeschły róże lata.
     Smutek zaciemnił chmurą myśli mych lazury-
     Gwiazda nadziei blednie - a ptak złotopióry
     Ptak o czarownym głosie - miłość mnie odlata!

     A niedługo wiosna na ziemię powróci,
     Słońce ją opromieni i ze snu ocuci-
     Niebo znów przyoblecze szatę błękitną;

     Słowik zacznie piosenkę - i róże rozkwitnę
     Pośród szmaragdowego młodych łąk kobierca!
     A mnie, czyż nowa wiosna zawita do serca?


2017-01-13

Zima - Józef Czechowicz




Pada śnieg, prószy śnieg,
wszędzie go nawiało. Dachy są już białe, na ulicach biało. Strojne w biel, w srebrny puch latarnie się wdzięczą. Dziń-dziń-dziń-dziń-dziń-dziń, dzwonki sanek brzęczą. Pada śnieg, prószy śnieg, bielutki jak mleko. W sklepach gwar, w sklepach ruch: - Gwiazdka niedaleko! Jeszcze dzień, jeszcze dwa, chłopcy i dziewczynki! Będą stać niby las na rynku choinki


2017-01-12

Zima - Władysław Bełza



        Na niebie chmury,
        Dołem tumany,
        Wicher ponury,
        Miecie przez łany.
        Pożółkło błonie,
        Kwiatów już nie ma,
        W białej oponie,
        Zbliża się zima.
 
        Aniołki z nieba,
        Sypią nam runem;
        Już cała gleba,
        Śpi pod całunem.
        Rzeki, strumienie,
        Lód w więzach trzyma!
        Próżne złudzenie:
        Ach! to już zima!



2017-01-11

Śnieg - Krzysztof Kamil Baczyński




        Ile dziś skrzydeł ptasich spadło i zgasło,
        jakbyś sam w anielski ich trzepot się dostał?
        Rzeźbi cisza spokojny gotyk - blanki, miasto
        na maleńkich wieżach ostów.
        Płacz, płacz w rozdwojone wrota snów:
        po obłoki zasypany w spokój.
        Jak po szeregach głów,
        po głowach zasypanych,
        po stopniach zamarzłych 
        powietrza wstępujesz najwyżej,
        w glorię marmurowych obłoków.


2017-01-10

Serce na śniegu - Zbigniew Stawecki




     Trojki dwie gonią się
     Leci w noc dzwoneczków głos
     W pierwszych saniach jedziesz ty
     A pochodnie sypią skry
     Co gonitwa ta 
     Nam obojgu da?

     Ty moich sań śledzisz bieg
     Rzucasz serce na śnieg
     Żywy kwiat, żywy płomień
     Ja sercu ogrzać się dam
     I nie będziesz już sam
     Przyjdziesz do mnie, dobrze wiem

     Wokół nas biały śnieg
     Niby stos czyściutkich kart
     Ktoś napisze może wiersz
     O przygodnie naszych serc
     Gdy zasypie wiatr
     Sań podwójny ślad

     Ty moich sań śledzisz bieg
     Rzucasz serce na śnieg
     Żywy kwiat, żywy płomień
     Ja sercu ogrzać się dam
     I nie będziesz już sam
     Przyjdziesz do mnie, dobrze wiem

     Trojki skończą swój bieg
     Minie zima i śnieg
     Wiosna świat zazieleni
     Żyć bez serca tak źle
     Dam ci swoje, weź je
     Już nie zmieni tego nikt

     Kompozytor: Arno Babadżanian


2017-01-09

Kolęda dla tęczowego Boga - Jarosław Mikołajewski



        Bóg się rodzi, Cyganiątko,
        obok niego śpi jagniątko,
        Bóg się rodzi, Pakistańczyk,
        słońce mu we włosach tańczy.

        Rodzą się bożątka licznie,
        rodzą się dzieciątka ślicznie
        i pytają: gdzie jest raj?
        i pytają: gdzie jest raj?

        Ach, jak pięknie się rodzić
        czy w Aleppo, czy w Łodzi...
        Ach, jak trudno się rodzić
        w małej łodzi na wodzie...

        Gdzie jest kraj, i kraj to który,
        gdzie się Bóg tęczowej skóry
        może ukryć przed wojnami,
        przed lękami i głodami,

        Gdzie się Bóg nie trwoży trwogą,
        bo cóż trwogi bogom mogą?

        Bóg się rodzi, niebożątko,
        lulajże, Afrykaniątko...

        Ach, jak pięknie się rodzić
        czy w Aleppo, czy w Łodzi...
        Ach, jak trudno się rodzić
        w wodzie, chłodzie, o głodzie...

        Bóg się rodzi, Polak mały,
        jaki znak twój? nosek biały,

        Bóg się rodzi, śliczny skrzat,
        niechaj mu przybywa lat

        w kraju-raju, pięknym kraju,
        w kraju-raju, pięknym kraju,
        którym właśnie jest nasz kraj...
        Baju-baju, baju-baj...

        Ach, jak pięknie się rodzić
        czy w Aleppo, czy w Łodzi...
        Ach, jak trudno się rodzić
        w małej łodzi na wodzie...

        Ach, jak pięknie się rodzić
        w Mińsku, Lwowie czy Łodzi...
        Ach, jak dziwnie się rodzić
        na Zachodzie i Wschodzie...