expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

2016-12-31

Na Nowy Rok - Adam Asnyk



     Słyszycie! Północ już bije,
     Rok stary w mgły się rozwiewa,
     Jak sen przepada...

     Krzyczmy: Rok nowy niech żyje!
     I rwijmy z przyszłości drzewa
     Owoc, co wiecznie dojrzewa,
     A nie opada.

     Rok stary jak ziarnko piasku
     Stoczył się w czasu przestrzenie;
     Czyż go żałować?

     Niech ginie! bez łzy, oklasku,
     Jak ten gladiator w arenie,
     Co upadł niepostrzeżenie -
     Czas go pochować.

     Bywały lata, ach! krwawsze,
     Z rozpaczy jękiem lecące
     W przeszłości mrok;

     A echo powraca zawsze,
     Przynosząc skargi palące...
     Precz z smutkiem! Życzeń tysiące
     Na Nowy Rok!

     Spod gruzów rozbitych złudzeń
     Wynieśmy arkę rodzinną
     Na stały ląd!

     Duchowych żądni przebudzeń,
     Potęgą stańmy się czynną,
     Bacząc, by w stronę nas inną
     Nie uniósł prąd.

     Rozumu, niezgiętej woli,
     Prawdziwej duchowej siły
     I serc czystości!

     A Bóg nam stanąć pozwoli,
     I z naszej skromnej mogiły
     Dzieci się będą uczyły,
     Jak żyć w przyszłości.

     W olbrzymim pokoleń trudzie
     Bądźmy ogniwem łańcucha,
     Co się poświęca,

     Nie marzmy o łatwym cudzie!
     Najwyższy heroizm ducha
     Jest walką, co nie wybucha,
     Pracą bez wieńca.

     Uderzmy w kielichy z winem
     I bratnie podajmy dłonie,
     Wszakże już czas!

     Choć różni twarzą lub czynem,
     Niech nas duch jeden owionie,
     Niech zadrży miłością w łonie
     I złączy nas!

     Bo miłość ta, która płynie
     Z poznania ziemskiego mętu,
     Jest światłem dusz!

     Choć Bogu wznosi świątynie,
     Potrafi zstąpić bez wstrętu
     I wyrwać słabych z odmętu
     W pośrodku burz.

     Niech żyją pierwsi w narodzie,
     Jeżeli zawsze są pierwsi
     I w poświęceniu!

     Gdy z czasu potrzebą w zgodzie,
     W szlachetnym czynie najszczersi,
     Swą dumę umieszczą w piersi,
     A nie w imieniu!

     I ci, co żadnej spuścizny
     Na grobie matki nie wzięli
     Prócz łez - niech żyją!

     Jeżeli miłość ojczyzny
     Jako synowie pojęli
     I na wyłomie stanęli,
     Gdzie gromy biją.

     Spełnijmy puchary do dna
     I życzmy sobie nawzajem
     Szczęśliwych lat!

     Niech myśl powstanie swobodna
     I światło błyśnie nad krajem!
     Bogu w opiekę oddajem
     Przyszłości kwiat.

     Tych naszych braci, co cierpią,
     Miłością naszą podnieśmy
     Męczeński ród.

     Niech od nas pociechę czerpią,
     Nadzieję w ich sercach wskrześmy,
     Wołając: jeszcze jesteśmy -
     Niech żyje lud!


2016-12-30

Bajka wigilijna - Bruno Jasieński

*

     Któż z nas nie zna przysłowia słusznego od dziś-li:
     "Głodnemu chleb na myśli".
     Z tego oto przysłowia, jak pisklę z jajka,
     Na dzisiaj - bajka.


     Do wieczerzy wigilijnej za ubranym stołem
     Zasiedli w tym roku społem,
     Jak wilki rozmieszczone wśród potulnych owiec,
     Tworząc razem przypadkiem dziwny konglomerat,
     Redaktor, kupiec, literat,
     Urzędnik i przemysłowiec.
     I skoro błysła gwiazda, jak niegdyś dziad z dziadkiem,
     Jęli zgodnie z tradycją łamać się opłatkiem
     Niepomni osobistych uraz i pretensji,
     Życząc sobie nawzajem, zależnie od osób,
     Na różny sposób:
     Ten temu trzynastej pensji,
     Temu zwyżki dolara, temu znowu spadku,
     Temu 300000 nowych prenumerat...
     Życzliwi wszyscy wszystkim. Został na ostatku
     Literat.
     - Czegóż mamy ci życzyć? - rzecze przemysłowiec -
     Odpowiedz.
     Jak daleko dosięga twych ambicji grobla?
     Chcesz może nagrody Nobla?
     Czy może myśli grą dumną,
     Wierząc, że w końcu zniknie dokuczliwy zgrzyt os,
     Marzysz, aby przemawiał nad twą trumną
     Sam Witos? -
     "Bynajmniej" - rzekł literat - "Cel mych skromnych życzeń
     Sięga najdalej na styczeń"
     I skoro mnie ucieszyć chcecie - ty i tamci,
     Dobrą radę na to dam ci:
     Miast życzeń platonicznych składać mi namiastkę
     Z słów, które kiedyś ujrzę na pośmiertnej wstążce,
     Kupcie jeden drugiemu na gwiazdkę
     Po książce". 



2016-12-29

Na Wigilię - o. Franciszek Czarnowski



     Czekając, kiedy wzejdzie wigilijna gwiazda
     Do wpół zmarzniętej szyby przywarł chłopiec mały.
     Patrzył - zimowe ptaki wracały do gniazda,
     Jakby tego wieczoru też świętować chciały.
     Niegdyś gwiazda z Betlejem mędrców prowadziła,
     Dziś znak daje, by zasiąść do świętej wieczerzy,
     By biel opłatka ludzkie waśnie pogodziła,
     A w sercu znów zamieszkał Ten, co "w żłobie leży".
     Chwila jedna! Przy tobie nikną odległości,
     Co szare - zmienia się w odświętne, tajemnicze.
     Daj nam więcej dni takich, spragnionych miłości,
     Niech świat przy żłóbku Twoim odmienia oblicze.



2016-12-28

Psalm Wigilii - Cyprian Kamil Norwid



     O, dzięki Tobie, Ojcze ludów - Boże,
     Że ziemię wolną dałeś nam i nagą,
     Ani oprawną w nieprzebyte morze,
     Ni przeciążoną gór dzikich powagą,
     Lecz jako piersi otworzoną Boże...

     Więc na arenie tej się nie ostoi
     Przeciwnik żaden, jeno mąż bezpieczny -
     I ten, co za się nierad szuka zbroi,
     Ale zupełny, wcale obosieczny,
     Który jak gwiazda w niebie czystym stoi.

     I za to jeszcze dzięki Ci, o Panie,
     Że człek się ówdzie laurem nie upoi
     Ani go wiatrów ciepławych głaskanie
     Prze - atłasowi w nicość - i rozstroi
     Na drzew i kwiatów motyle kochanie.

     Strzeliście w niebo spojrzy on ku Tobie,
     Który przez stajnię wszedłeś do ludzkości,
     I w grobie zwiędłych ziół leżałeś - w żłobie,
     I w porze ziemskich próżnej zalotności,
     I kiedy cały świat się tarzał w grobie.

     Za prawo tedy do Polski obszaru
     Dziękujem Tobie, któryś niezmierzony,
     Wszech-istny - jednak z obłoków wiszaru
     Patrzący na świat w prawdzie rozdzielony
     Światło-cieniami czaru i roz-czaru.

     I który łaski zakreślisz promieniem
     Dzielnicę ludów w czas ludów - chaosu,
     Tak, jako morze obszedłeś pierścieniem
     I nie rzuciłeś gór na wagę losu,
     Lecz najpodlejszym bawisz się stworzeniem.

     Do Ciebie, Ojcze Ojczyzn, się podnosim
     W tym to ubóstwie naszym bardzo sławnym,
     I w tej nadziei, co po skrzydeł osiem
     Przybiera co dzień i w płaczu ustawnym,
     I w bólach, które tak mdło jeszcze znosim.

     O, dzięki Tobie za państwo - boleści,
     I za męczeńskich - koron rozmnożenie,
     I za wylaną czarę szlachetności
     Na lud, któremu imię jest - cierpienie -
     I za otwarcie bram... nieskończoności.




2016-12-27

Wigilia w lesie - Leopold Staff




     I drzewa mają swą wigilię...
     W najkrótszy dzień Bożego roku,
     Gdy błękitnieje śnieg o zmroku:
     W okiściach, jak olbrzymie lilie,
     Białe smereczki, sosny, jodły,
     Z zapartym tchem wsłuchane w ciszę,
     Snują zadumy jakieś mnisze
     Rozpamiętując święte modły.
     Las niemy jest jak tajemnica,
     Milczący jak oczekiwanie,
     Bo coś się dzieje, coś się stanie,
     Coś wyśni się, wyjawi lica.
     Chat izbom posłał las choinki,
     Któż jemu w darze dziw przyniesie
     Śnieg jeno spadł na drzewa w lesie,
     Dłoniom gałęzi w upominki.
     Las drży w napięciu i nadziei,
     Niekiedy srebrne sfruną puchy
     I polatują jak snu duchy...
     Wtem bić przestało serce kniei,
     Bo z pierwszą gwiazdą niebo rozłogów,
     A z gęstwiny, rozgarniając zieleń,
     Wynurza głowę pyszny jeleń
     Z świeczkami na rosochach rogów...


2016-12-26

Boże Narodzenie - Joseph Von Eichendorff




     Pusty rynek. Nad dachami
     Gwiazda. Świeci każdy dom.
     W zamyśleniu, uliczkami,
     Idę, tuląc świętość świąt.

     Wielobarwne w oknach błyski
     I zabawek kusi czar.
     Radość dzieci, śpiew kołyski,
     Trwa kruchego szczęścia dar.

     Więc opuszczam mury miasta,
     Idę polom białym rad.
     Zachwyt w drżeniu świętym wzrasta:
     Jak jest wielki cichy świat!

     Gwiazdy niby łyżwy krzeszą
     Śnieżne iskry, cudów blask.
     Kolęd dźwięki niech cię wskrzeszą -
     Czasie pełen Bożych łask!

     Joseph Von Eichendorff


2016-12-24

Boże Narodzenie - Ernest Bryl

*

         Kiedy dziecko się rodzi
         i na świat przychodzi
         Jest jak Bóg, co powietrzem
         nagle się zakrztusił
         i poczuł, że ma ciało,
         że w ciemnościach brodzi,
         że boi się człowiekiem być,
         i że być musi.
         Wokół radość. Kolędy,
         szeleszczące złotko.
         Najbliżsi jak pasterze
         wpatrują się w Niego
         i śmiech matki - bo dziecko
         przeciąga się słodko.

         A ono układa się do krzyża swojego.


2016-12-23

Choinka - Julian Tuwim


*

       Ziemio, ziemiątko,
       Nocą nad łóżkiem
       Świecisz i krążysz
       Różowym jabłuszkiem.
       Sny wyogromniały,
       Ziemio, zieminko,
       Wszechświat stał w pokoju
       Świąteczną choinką.
       Ziemio, ziemeczko,
       Dróżki gwiaździste
       Po gałązkach błyskały
       Mlekiem wieczystem.
       Trzaskały świeczki,
       Świerkowe świerszcze,
       Anioł zaniemówił
       Najpiękniejszym wierszem. 




2016-12-22

Noc zimowa - Bolesław Leśmian

*
 
       Skrzeń tajemnica,
       Rozzłoceń mus!
       We mgle księżyca
       Jarzy się mróz!

       Okruchy śniegu
       Siecią swych fal
       Zasnuły w biegu
       Bezbronną dal.

       Gmatwając loty,
       Tamując dech -
       Obsiadły płoty,
       Jak siwy mech.

       Do szyb się garną,
       Jak białe ćmy,
       Tchnąc w izbę parną:
       "To - my! To - my!"

       Z karczmy, w zakrzepły
       Rozwartej świat,
       Dym bucha ciepły
       I blask, i czad!

       Zaprzepaszczony
       W ciemni bez dróg -
       Drzewom przez szrony
       Złoci się - Bóg.

       Sad wśród topieli
       Śniegowych głusz
       W śmierci się bieli
       Bez róż - bez zórz!

       W swej pysze pawiej,
       Łez tłumiąc znój,
       Wśród śnieżnych zawiej
       Sen kroczy mój...


2016-12-21

Popędzimy w dal saniami - Jerzy Konopiński




    Pola już śniegiem błękitnieją,
    Potrząsa grzywą wierny koń,
    Trzeba uciekać przed zawieją!
    Ruszajmy w drogę! Podaj dłoń.
    Drzewa ubrane w czapy śnieżne,
    Puszysty dywan pokrył świat,
    Warto wyruszyć dzisiaj wcześnie,
    By nas nie spotkał chłodny wiatr.

    Popędzimy w dal saniami,
    Niech zadymka ściga nas.
    Drogą gładką jak aksamit
    Poprzez pola, poprzez las,
    Popędzimy w dal saniami,
    W roziskrzoną, śnieżną noc.
    Śpiewu dzwonków posłuchamy,
    Z mroźnej zimy sobie drwiąc!

    Pola już śniegiem błękitnieją,
    Potrząsa grzywą wierny koń,
    Trzeba uciekać przed zawieją!
    Ruszajmy w drogę! Podaj dłoń.
    Drzewa ubrane w czapy śnieżne,
    Puszysty dywan pokrył świat,
    Warto wyruszyć dzisiaj wcześnie,
    By nas nie spotkał chłodny wiatr.

    Popędzimy w dal saniami,
    Niech zadymka ściga nas.
    Drogą gładką jak aksamit
    poprzez pola poprzez las.
    Popędzimy w dal saniami,
    Pył posypie się spod płóz,
    W gwiazdkach śniegu zakochani
    Rozniecimy srebrny kurz!

2016-12-19

Zimy żal - Jeremi Przybora


    Idzie wiosna już w powietrzu
    Owoc,kwiat i ptak ją przeczuł
    Do niej usta, kielich, dziób
    Liczą, ile jeszcze dób.
    A ja wcale nie w zapale
    I zachwytem się nie palę,
    Bo im - starszy jestem czym-
    Tym bardziej szkoda zim.

    Zima trudna, zima brudna, 
    zima nudna - żadnych bal.
    Zima ziębi, zima gnębi,
    ale zimy, zimy żal.
    Zima mrozi, zima grozi,
    nie dowozi, w zaspach tkwi.
    Ale mimo zmartwień z zimą-
    żal tej zimy, zimy mi.

    Mało co mnie bawi w zimie-
    Ani zamieć, ani wymieć
    A w zakresie łyżew, nart
    Mi nie dopisuje hart.
    Kiedy mróz na rtęć napiera
    I wypiera niżej zera-
    Już cholera trzęsie mnie!
    A przecież myślę, że

    Zima trudna, zima brudna, 
    zima nudna - żadnych bal.
    Zima ziębi, zima gnębi,
    ale zimy, zimy żal.
    Zima mrozi, zima grozi,
    nie dowozi, w zaspach tkwi.
    Ale mimo zmartwień z zimą-
    żal tej zimy, zimy mi.

    Skąd po zimie moje żale?
    Nie szaleję w karnawale.
    Czemu żegnam w mol nie w dur
    Nie najlepszą z roku pór?
    Może to mnie właśnie smuci,
    Że ta sama już nie wróci,
    Że z szelestem zdartych dat
    Upłynął życia szmat.

    Życie trudne, życie żmudne,
    życie nudne - żaden bal
    Życie ziębi, życie gnębi,
    ale życia, życia żal.

2016-12-18

Na śniegu - Adam Asnyk



    Bielą się pola, oj bielą,
    Zasnęły krzewy i zioła
    Pod miękką śniegu pościelą...
    Biała pustynia dokoła. -

    Gdzie była łączka zielona,
    Gdzie gaj rozkoszny brzozowy,
    Drzew obnażone ramiona
    Sterczą spod zaspy śniegowej.

    Opadła weselna szata,
    Zniknęły wiosenne czary,
    Wiatr gałązkami pomiata,
    Zgrzytają suche konary.

    Tylko świerk zawsze ponury,
    W tym samym żałobnym stroju,
    Wśród obumarłej natury
    Modli się pełen spokoju.

    Więc drzewa obdarte z liści
    Na jego ciemną koronę
    Patrzą się okiem zawiści,
    Głowami trzęsą zdziwione...

    Próżno głowami nie trzęście,
    Wy nagie, bezlistne gaje!
    Przemija rozkosz i szczęście,

    Boleść niezmienną zostaje.


2016-12-17

Zima miejska - Adam Mickiewicz



Przeszły dżdże wiosny, zbiegło skwarne lato
I przykre miastu jesienne potopy,
Już bruk ziębiącą obleczony szatą,
Od stalnej Fryzów nie krzesany stopy.

Więzieni słotą w domowej katuszy,
Dziś na swobodne gdy wyjrzem powietrze,
Londyński pojazd tarkotem nie głuszy
Ani nas kręgi zbrojnymi rozetrze.

Witaj! narodom miejskim pora błoga,
Już i Niemeńców, i sąsiednich Lechów
Tu szuka ciżba, tysiącami mnoga,
Zbiegłych Dryjadom i Faunom uśmiechów.

Tu wszystko czerstwi, weseli, zachwyca,
Czy ciągnę tchnienie, co się zimnem czyści,
Czy na niebieskie zmysł podniosę lica,
Czyli się śnieżnej przypatruję kiści;

Jedna z nich pływa w niepewnym żywiole,
Druga ciężarem sporsza już osiadła;
Tą wiatr poleciał stwardniałe kryć role
Albo pobielić Wiliji źwierciadła.

Lecz kogo sioło dzisiejsze uwięzi.
Zmuszony widzieć łyse gór wiszary,
Grunt dziki, knieję nagimi gałęzi
Niesilną zimne podźwignąć ciężary -

Taki, gdy smutna ciągnie się minuta,
Wreszcie zmieniony kraj porzuca z żalem
I dając chętnie Cererę za Pluta,
Pędzi wóz ku nam ciężarny metalem.

Tu go przyjmują gościnne podwoje,
Rzeźbą i farbą odziany przybytek,
Tutaj rolnicze przepomina znoje
W pieszczonym gronie czarownych Charytek.

Na wsi, zaledwie czarna noc rozrzednie,
Każe wraz Ceres wczesny witać ranek,
Tu, chociaż słońce zajmie nieba średnie,
Śpię atłasowym pod cieniem firanek.

Lekkie nareszcie oblókłszy nankiny,
Modnej młodzieży przywoływam koło;
Strojem poranne zbywamy godziny
Albo rozmową bawim się wesołą.

Ten, w śniący kryształ włożywszy oblicze,
Wschodnim balsamem złoty kędzior pieści,
Drugi stambulskie oddycha gorycze
Lub pije z chińskich ziół ciągnione treści.

A kiedy chwila dwunasta nadbieży,
Wraz do śliskiego wstępuję powozu,
Sobol lub rosmak moje barki jeży
I suto zdobiąc nie dopuszcza mrozu.

Na sali, orszak przywitam wybrany,
Wszyscy siadają za biesiadnym stołem,
W kolej szlą pełne smaków porcelany
I sztucznym morzą apetyt żywiołem.

Pijemy węgrzyn, mocny setnym latem,
Wrą po kryształach koniaki i pącze,
Płci piękna gasi pragnienie muszkatem,
Co dając rzeźwość, myśli nie zaplącze.

A gdy się trunkiem zaiskrzą źrenice,
Dowcipne, czułe wszystkim płyną słowa,
Niejeden uwdzięk zarumieni lice,
Niejedna wzrokiem zapala się głowa.

Nareszcie słońce zniżone zagasło,
Rozsiewa mroki dobroczynna zima,
Boginie dają do rozjazdu hasło,
Zagrzmiały schody i już gości nié ma.

Którzy są z szczęściem poufali ślepem,
Pod twój znak idą, królu Faraonie.
Lub zręczni lekkim wykręcać oszczepem,
Pędzą po suknach wytoczone słonie.

A gdy noc ciemne rozepnie zasłony
I szklannym światłem błysną kamienice,
Młodzież, dzień kończąc wesoło spędzony,
Tysiączną sanią szlifuje ulice.


Obraz -Boris Michajłowicz Kustodijew


2016-12-15

Jeszcze zima, Agnieszka Osiecka



   Jeszcze zima, ptaki chudną, 
   chudym ptakom głosu brak. 
   W krótkie popołudnia grudnia 
   w białej chmurze milczy ptak. 
   Jeszcze zima, dym się włóczy, 
   w wielkiej biedzie żyje kot 
   i po cichu nuci, mruczy: 
   kiedy wróci trzmiela lot... 
   Pod śniegiem świat pochylony, 
   siwieje mrozu brew. 
   To pora zmierzchów czerwonych, 
   to pora czarnych drzew. 
   A wiatr w kominie śpi, bo ciemno. 
   A ja? Co ja? Co będzie ze mną? 
   Jeszcze oczy ci rozjaśnia 
   moje słowo i mój gest. 
   Jeszcze świecę ci jak gwiazda, 
   ale to już nie tak jest. 
   Jeszcze tyle trzeba przebyć 
   niewesołych, bladych zim. 
   Czy nam zimy wynagrodzi 
   letnich ognisk wonny dym? 
   Pod śniegiem świat pochylony, 
   siwieje mrozu brew. 
   To pora zmierzchów czerwonych, 
   to pora czarnych drzew. 
   A wiatr w kominie śpi, bo ciemno. 
   A ja? Co ja? Co będzie ze mną
.