expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

2017-02-13

Zima - Leopold Staff

      
    


      Całunem śniegu przysypany, biały
      Park w szarą ciszę pogrążył się cały
      I z jakichś głuchych tęsknot się spowiada.
      Drzew nagich długa ciemna kolumnada
      Wije się sennie i w dali gdzieś ginie,
      Wije się cicho po białej równinie
      I biegną ławki aleją szeregiem,
      Samotne, puste, ubielone śniegiem.

      Nic nie zostało z naszej złotej wiosny,
      Gdy nas upajał pierwszy szał miłosny,
      Gdyśmy uściskiem zaręczeni, sami
      Mówili z sobą jeno całunkami
      I razem duszę mieli tylko jedną,
      I w jasne szczęścia lecieli bezedno,
      A ponad nami lipa rozgwarzona
      Błogosławiące wznosiła ramiona.

      Tu była szczęścia świątynia. Pamiętasz?
      A dzisiaj tu mój cichy, biały cmentarz...
      Pod miękkim śniegiem, jak zwarzone róże
      Lub jak jaskółki, co zamarzły w chmurze,
      Śpią pocałunki nasze mrozem ścięte,
      A w nagich drzewach sny nasze, zaklęte
      W szare pnie, drzemią wśród cichej żałoby...
      Choć nie ma krzyżów, wszędzie białe groby.

      Gdyby pył śniegu gdzieś z gałęzi szczytnej
      Stoczył się i dźwięk srebrny, nieuchwytny
      Budząc potrącił drugi w swej pogoni,
      Wnet park stustrunną gędźbą się rozdzwoni,
      Szeptem słów, miękkim pocałunków echem,
      I ty przybiegniesz, i z srebrzystym śmiechem
      Ramiona białe rzucisz mi na szyję...
      Zagwarzą drzewa, park cały ożyje...

      Lecz wkoło cisza taka jak w kaplicy,
      Gdzie leży zmarły w mroku tajemnicy,
      Gdzie mówić głośno nie wolno przy trunie...
      Strach mi, że gdy wstecz spojrzę, na całunie
      Śnieżnym zobaczę twoje białe zwłoki,
      A w bladej twarzy cień smutku głęboki,
      Z tą łzą rozstania skrzepłą, skamieniałą...
      Nie śmiem wstecz patrzeć!... tak cicho... tak biało...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.